Nauka nigdy nie działała tak sprawnie jak dzisiaj. Od pierwszego ostrzeżenia, które Chiny przekazały 31 grudnia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) potrzebowała zaledwie 10 dni by ogłosić, że mamy do czynienia z nowym koronawirusem. Dzień później Chińczycy opublikowali kod genetyczny wirusa znanego odtąd jako SARS-CoV-2. Udostępnienie pełnego RNA pozwoliło naukowcom na całym świecie na rozpoczęcie badań nad lekarstwem i szczepionką eliminującą koronawirusa. Niedługo później firma Springer Nature, wydawca „Nature” i wielu innych istotnych czasopism naukowych, postanowiła o oddaniu do publicznego dostępu wszystkich artykułów naukowych dotyczących badań przeprowadzonych w tym zakresie obecnie i wcześniej. W tym czasie około 20 różnych zespołów naukowych na całym świecie inicjowało już prace nad zrozumieniem, z czym mamy do czynienia, badaniem sposobów na bieżące leczenie i opracowaniem szczepionki. 24 lutego naukowcy z biotechnologicznej firmy Moderna Therapeutics przesłali do amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań nad Alergią i Infekcjami próbki pierwszej szczepionki, by rozpocząć badania kliniczne nad jej skutecznością i bezpieczeństwem.

Patrząc na to tempo, można by pomyśleć, że skoro naukowcy mają w ręku wszystkie środki, to wyniki badań pojawią się lada moment. A jednak, WHO zapowiada – pomimo nacisku polityków takich jak Donald Trump – że na publiczną dostępność szczepionki poczekać będziemy musieli około 18 miesięcy. Poszczególne laboratoria pracujące nad szczepionką, głównie w USA i Australii, deklarują krótsze terminy, ale przekonanie, że następny sezon jesienno-zimowy zaczniemy zaszczepieni jest raczej nazbyt optymistyczne.

Wprowadzenie leku do obrotu trwa czasem, od pierwszych prac laboratoryjnych, około 10 lat. „Szybka ścieżka” oznacza tu około 3 lat. Według polskiego prawa, na samo postępowania w sprawie wydania pozwolenia na dopuszczenie leku do obrotu Minister Zdrowia ma 210 dni. A jest to już produkt gotowy, który tylko czeka na akceptację! Jeżeli teraz chcemy mieć szczepionkę gotową w ciągu roku czy półtora, to oznacza to albo niezwykłe przyspieszenie prac, albo rezygnację z określonych procedur bezpieczeństwa. To drugie nawet gdyby mogło się zdarzyć w sytuacji dużego zagrożenia, to i tak nie pozwoliłoby przeskoczyć na przykład etapu uprzemysłowienia produkcji leku. Skupić się więc jednak należy na pierwszej możliwości – przyspieszeniu prac. Okazuje się, że jest to możliwe m.in. dzięki temu, że naukowcy poświęcili dużo uwagi „kuzynowi” tegorocznego koronawirusa, czyli SARS, który na przełomie 2002 i 2003 roku wywołał epidemię na mniejszą skalę, ale ze znacznie bardziej niebezpieczną infekcją.

Piszą o tym eksperci z australijskiej instytucji badawczej CSIRO w czasopiśmie „The Conversation”, opisując następnie kolejne kroki, niezbędne do wprowadzenia szczepionki. Pierwszym etapem jest stworzenie charakterystyki wirusa i zrozumienie jego zachowania w organizmie ludzkim. Kiedy to się uda, rozpoczynają się badania laboratoryjne nad potencjalnymi szczepionkami. Już na w tej fazie należy potwierdzić, że wytworzona substancja jest równocześnie skuteczna i bezpieczna. Jeżeli wynika to z badań, to możliwe jest przejście do etapu przedklinicznego – najczęściej polegającego na badaniach na zwierzętach.

Dopiero po pozytywnym przejściu tej ścieżki możliwe jest rozpoczęcie badań klinicznych – najpierw na niewielkiej grupie osób zdrowych, potem na szerszej populacji. Każdy z tych etapów trwa co najmniej kilka miesięcy. A kiedy już wszystkie badania będą zakończone, to przy optymistycznym założeniu, że weryfikacja którejś propozycji z wielu powstających równocześnie będzie pomyślna, pojawiają kolejne dwa wyzwania, które zwykle trwają latami – prawne dopuszczenie do użytku i opracowanie technologii, która umożliwi wytwarzanie szczepionki na masową skalę w rynkowej cenie.

Bardzo często w pracy nad jednym lekiem bierze udział kilka firm i publicznych instytucji. W przypadku poszukiwania szczepionki na COVID-19 mówi się o dwudziestu programach na całym świecie, które częściowo współpracują a częściowo rywalizują ze sobą.

Tradycyjna szczepionka to najczęściej martwy lub żywy ale osłabiony wirus czy inny drobnoustrój. Zostaje on wprowadzony do zdrowego organizmu po to, żeby ten „wytrenował” z intruzem i w przypadku pojawienia się realnego zagrożenia, umiał działać szybko i skutecznie. W tym przypadku spodziewamy się, że skład szczepionki będzie inny – będzie to prawdopodobnie syntetycznie wytworzona informacja genetyczna naśladująca RNA wirusa.

To rozwiązanie wprowadza wspomniana wcześniej Moderna Therapeutics – firma, która ogłosiła właśnie (6 marca) rekrutację pierwszych zdrowych ochotników do tekstów klinicznych – w pierwszej kolejności w badaniach ma wziąć udział 45 osób. Podobne rozwiązanie stosuje niemiecka firma CureVac, która deklaruje, że szczepionkę wprowadzi na rynek w ciągu roku. Tego typu badania oparte na biologii syntetycznej zamierza też wspierać Fundacja Billa i Melindy Gates. Oby był to dobry kierunek.

 

Opracowano na podstawie artykułów:

Here’s why the WHO says a coronavirus vaccine is 18 months away - The Conversation

First coronavirus vaccine trial in the US is recruiting volunteers – LiveScience.com

Synthetic Biologists Think They Can Develop a Better Coronavirus Vaccine Than Nature Could – ScientificAmerican.com

Szczepionka przeciwko koronawirusowi za rok? „To byłby rekordowy wynik” – twojezdrowie.rmf24.pl